NAPROMIENIOWANI I DOEL GRAFFITOWO

DOEL, porzucone miasto na obrzeżach portu w Antwerpii. Już pisałam o tym miejscu i na pewno napiszę jeszcze nie raz, będziemy tu wracać i jestem przekonana, że w zależności od nastroju, za każdym razem odnajdziemy coś nowego.

Cała magia tego miejsca jest przedziwna…., począwszy od motorówek, które zaparkowały na dwa metry nad wodą :)

Dla przypomnienia, mieszkańcy tego niewielkiego miasteczka byli zmuszeni do opuszczenia swoich domów ze względu na planowaną rozbudowę portu w Antwerpii. Ludzie wyprowadzili się stąd około czterech lat temu, więc domy, te nowe, stare i bardzo stare, szkoła, kościół, sklepy, bary, ….wszystko wygląda jakby opuszczono je góra parę miesięcy temu. A do każdego budynku, ogródka, altanki, wprowadziła się bujna, pnąca roślinność, która na spółkę z wyplataczami pajęczyn stworzyła naprawdę niesamowity klimat….. Zapuściliśmy się w zakamarki, piwnice, tajne przejścia, przesmyki, altanki i szopki pełne jeszcze skarbów właścicieli, którzy jakby w jakimś pośpiechu opuszczali to miejsce, …..lub postanowili nie zabierać ze sobą tej części życia, której nie lubili……

Jeśli moja ekipa nie wymięknie !!, mamy plan na cieplejszą porę roku, przyjechać tutaj na noc…… ze śpiworami i całym ekwipunkiem potrzebnym nam do przetrwania, …….i obrony przed napromieniowanymi stworami (200 metrów od miasteczka znajdują się reaktory atomowe), które na pewno nocą wyłaniają się zewsząd i snuuuują szukając świeżej krwiiiiii, …..wrrrryyyyyyyy……

a napromieniowanie jest tak silne, iż już po dziesięciu minutach przebywania w tym rejonie, objawia się katarem i TWARZO-SKRĘTEM :)



Teraz jednak opowiem Wam o tym miejscu obrazami, które w setkach, a może w tysiącach zamieszkały na zewnątrz i wewnątrz, próbując na swój sposób opowiedzieć historię……….