SINT-NIKLAAS, TARG, RÓŻOWY KALAFIOR

SINT-NIKLAAS, ŚWIĘTY MIKOŁAJ, urocza miejscowość 3km od miejsca, w którym mieszkamy…. Historia miasta rozpoczęła się w 1217 roku, kiedy to Biskup Tournai ufundował kościół pw.św. Mikołaja z Miry. I stąd też wzięła się nazwa tego miejsca. W 1804 roku Sint-Niklaas otrzymało prawa miejskie od samego cesarza Napoleona Bonaparte !, po tym jak złożył tu osobistą wizytę rok wcześniej.

W samym centrum znajduje się rynek, największy w Belgii, 2.3 ha. W każdy czwartek miejsce to przeobraża się w wielki bazar pełen wszystkiego :) Najbardziej urzekają nas każdego tygodnia straganiki pełne świeżych, egzotycznych ryb i owoców morza oraz te z warzywami, równie przedziwnymi :) Skusiłam się na różowy kalafior, którego nie widziałam wcześniej w takim kolorze…. Jak się przy obiedzie okazało, poza tym, że kolor po ugotowaniu zmienił się na wściekły niebieski, smakował identycznie jak nasz Polski, biały :)


Miejsce to dosłownie uwodzi zapachami i kolorami…. A na zakończenie przygody z rynkiem, usiane w około kawiarenki pełne już o tej porze, zapraszają na kawkę w otoczeniu przecudnych, kolorowych XIX wiecznych kamienic….

Żyć, nie umierać :)


SINT-NIKLAAS BALONOWO

BALON – statek powietrzny, z grupy aerostatów (statków lżejszych od powietrza), bez napędu silnikowego. Składa się z obszernej powłoki wykonanej z nieprzepuszczalnej , lekkiej tkaniny nagumowanej lub tworzywa sztucznego, o dużej wytrzymałości i zawieszonej pod nią gondolą.

Pierwszej udokumentowanej próby z modelem balonu wypełnionego gorącym powietrzem dokonał 8 sierpnia 1709 Bartholomelo de Gusmao, kapelan nadworny portugalskiego króla.

5 czerwca 1783 bracia „jacyś tam” :), dokonali pierwszej udanej próby wzlotu (nie – lotu, czyli na sznurku:) ) balonu papierowo-płóciennego, napełnionego gorącym powietrzem. Balon przeleciał 2336m, unosząc się na wysokość 1,8 km.

Natomiast 19 września 1783 „ktoś tam” :), przy pomocy „innych braci” :) zbudował balon na gorące powietrze, do którego po raz pierwszy w historii wsadzono żywą załogę ! BARANA, KOGUTA I KACZKĘ !!! Doświadczenie próbowało ustalić jaki wpływ na żywe organizmy będzie miał lot balonem. Po udanym lądowaniu zapewne baran, kogut i kaczka przekrzykiwali się między sobą w opowieściach o swych wrażeniach :) . I ciekawe jakież to badania przeprowadzono w celu ustalenia wpływu tego lotu na ich żywy organizm, ……..ręce, nogi na swoim miejscu, ……ilość piór się zgadza, fryzura kogucia nie naruszona, baranowi rogi się nie wyprostowały, ……kaczka mówi, że czuje się dobrze :)) MOŻNA WSADZAĆ LUDZI :)

I tak oto mniej więcej dwa miesiące później, 21 listopada 1783, odbył się pierwszy wolny lot balonu z ludźmi na pokładzie, „jakimiś tam” :) .

A tamtejsza konstrukcja balonu do czasów dzisiejszych została jedynie nie znacznie zmodyfikowana….

Tak więc dzięki „jakimś tam” ludziom z przed zgoła trzech wieków, mogliśmy w pierwszy weekend września cieszyć się MIĘDZYNARODOWYM FESTIWALEM BALONÓW, który w Saint-Niklaas odbywa się co roku .

Na festiwal zjechali pasjonaci i fanatycy, tegoż „nieziemskiego” sportu z całego świata. W ilości nie do ogarnięcia wzrokiem :)

Na placu co chwila „wyrastały”, ocierając i przepychając się między sobą, …wielkie, kolorowe i w przeróżnych kształtach BALONISKA. Ale były też i takie malutkie, śmieszne, które właściciele (sami mężczyźni w wieku około 20-50 lat, wieczni chłopcy:) ) „oprowadzali” dookoła…..

Niesamowite wrażenie…… móc tak kiedyś polecieć…….., dopisuje do listy moich marzeń :)


LAWENDOWA MASAKRA PIŁĄ MECHANICZNĄ

Nooooo, to skończyły się żarty, skończyło się głaskanie i mizianie :) Tniemy na ostro, wszystko jak leci, małe i duże, grube i chude, długie i krótkie :)

Formujemy piękną kulę i bardzo, ale to bardzo uważamy by nie ciąć po zdrewniałych już gałązkach.


A to co ucięte zostało, zadowolony mąż (z pracy, którą mu żona załatwiła w to niedzielne popołudnie), z miotłą w ręku i piosenką na ustach, pakuje do worków. I uzbierało się tego naprawdę sporo….. Tym razem nie oddzielamy łodyżek z kwiatkami od reszty i wszystko suszymy razem, ……i już mamy pomysł na to co z tego zrobimy zimą :)

Sadzonki, jak na pierwszo roczne wyglądają naprawdę zacnie :) przyjęły się wszystkie co do sztuki, przetrwały chimeryczne lato, rozanieloną jesień i są gotowe na spotkanie oko w oko z Panią zimą…..

LEWITUJĄCY KONIK BELGIJSKI

KONIK BELGIJSKI – najstarsza zimnokrwista rasa konia domowego. Jest jedną z najpopularniejszych ras na świecie o ogromnej sile i niezwykle łagodnym usposobieniu. Ma umaszczenie najczęściej dereszowate, także kasztanowate, gniade oraz kare, lekką głowę, głęboką klatkę piersiową i na nogach obfite szczotki pęcinowe. Osiąga wysokość w kłębie 160-170 cm lub więcej, obwód klatki piersiowej to ponad 200 cm, ciężar: 750-1200 kg . I jest piękny :)


A prócz uroków osobistych cechuje go niesamowita umiejętność, …potrafi lewitować !!! Rozpędza się…….., poganiacz biegnąc z tyłu recytuje zaklęcia w nieznanym powszechnie języku, a właściciel…….wzrokiem hipnotyzuje jego końskie kopytka :) i już :) ……lecą, suuuuną nad asfaltem z dobre dwie minuty :)


Są tu też takie inne koniki, malutkie, skromniutkie ……a jeden nawet bardzo się zestresował, że go lewitować nikt nie nauczył…… :))



TAJEMNICA POLISZYNELA, PLAŻOWI PRZYJACIELE

Westkapelle, urokliwa Holenderska wieś w spektakularny sposób otoczona Morzem Północnym z trzech stron, …..ale to nie jedyna zadziwiająca rzecz w tym miejscu…… :

W 2012 roku została rozwiązana pewna mroczna zagadka, którą blisko przez 40lat skrywało to miejsce….. Resident Joost W. przyznał się, że wykorzystał seksualnie ponad 250 chłopców w wieku 12-18 lat…. Działo się to od końca 1960 do 2011 roku. Akty seksualne z chłopcami odbywały się w zamian za gotówkę, skrzynkę piwa, kredyt, papierosy lub przekąski w kafeterii…. We wrześniu 2012 roku 60-letni Joost W. został skazany na dwa lata więzienia przez Sąd Rejonowy w Middelburgu. Ten przypadek nie jest znaczący tylko ze względu na bardzo dużą liczbę ofiar. W społeczności Westkapelle seksualne poczynania Joosta były tajemnicą POLISZYNELA…. Rodzice ostrzegali swoje dzieci, ale nikt nie zrobił nic więcej…. Gdy sprawa wyszła na jaw w lutym 2012 roku, …..wieś odetchnęła z ulgą……

Więc my z racji na to, że mamy w swych szeregach pewnego młodego, przystojniaka postanawiamy nie zapuszczać się na wieś i przez cały dzień pozostajemy na plaży, ……gdzie odnajdujemy wielu nowych przyjaciół :)))

Mamy piękny, mglisty poranek i na plaże schodzimy tuż po odpływie……, a magiczny klimat wywraca nasz świat do góry nogami :)

Pierwsza jest PANI KAPELUSZNICA….. z lat 20tych stulecia byłego, …..zadziorne kosmyki włosów kruczych wiatr spod kapelusza usilnie wywiewa, …a ona kroczy dalej niewinnie, patrząc wokoło i niby od niechcenia ….uśmiecha się do mnie

Następna jest PANI SŁONICA co to mozolnym tempem z zoo na spacer się wyczołgała, trąbę swą zanurzywszy w ciepłym piasku siedzi, …..i czeka, ….czeka na księcia ze swojej bajki….. :)

A to MALWINKA, młodziutka studentka o bladym licu, …..czołga się, wije, w tańcu podskakuje, i swym urokiem wszystkich intryguje….

tuż obok PAN NADĘTY, co krzykliwym wzrokiem próbuje ład na plaży wymusić, lecz on posłuchu swego nie znajdzie dopóty, dopóki życzliwszym się nie stanie….

a tu KOŚCINA ciało porzuciwszy, sennie o swym mężu opowiada, Panu Kalmarze, co ma dwie twarze :)

aż się zawstydził PAN GLUTOWATY, z nosa mu cieknie, okiem patrzy biednie – co to będzie….? …..co to będzie

na co PAN KRAB z drzemki wytrącony kiwa palcem groźnym na wszystkie strony i szepcze:

ciiiiiiii….., ciiiiiicho……, ludzie na horyzoncie…., ciiiiiiiii , niech sobie dalej myślą, że życie toczy się tylko wokół ich nosów :)))))