LAWENDOWE SERCA KĄPIELOWE

Tak dziś szaro i buro na dworze, że aż się prosi by zrobić coś dla ciała i zmysłów. Więc miast gnać na wyprawę po kolejną parę butów, które jedynie o ból głowy nas przyprawić mogą (no bo z portfela ubyło; przed mężem trzeba się ukrywać, by rzec późniejszym czasem, że to stare przecież; no i te korki, auta gdzie zaparkować by nie było; i żal, że tyle czasu zmarnowanego, bo i tak po pierwsze wróciliśmy; no…..), proponuje LAWENDOWE SERCA KĄPIELOWE ……. Czas przygotowania to jakieś 15 minut, a czas tężenia około 1 godziny, którą można wykorzystać na chwilę jogi, zaparzenie herbaty, wybranie książki do czytania, ……i napuszczenie wody do wanny. ……..A RESZTA RODZINY NIECH SIEDZI I CZEKA !!! MĘŻCZYŹNIE TEŻ SIĘ COŚ OD ŻYCIA NALEŻY !!!!! (taki żarcik :))))

LAWENDOWE SERCA KĄPIELOWE

– olejek lawendowy 15 kropel

– rafinowane masło SHEA 120 gram

– sól z morza martwego łyżka

– miód 30 gram

– suszona lawenda 15 gram

– foremki silikonowe na czekoladki

Miód można delikatnie podgrzać i wymieszać z suszem lawendowym (miód od naszych pszczółek, a lawenda z naszych zbiorów zeszłorocznych).

W kąpieli wodnej rozpuścić masło shea, do którego (gdy lekko przestygnie) dodać olejek lawendowy.

Całość trzeba wymieszać i przelać do foremek, do których uprzednio wsypałam na dno po sporej szczypcie soli, naturalnej z morza martwego. Foremki dla szybszego stężenia można wstawić do lodówki (mój mąż PRZEZ TYDZIEŃ się wyzywał, że mu kiełbasa lawendą smakuje :)). Ale potem gdy mu serduszko do wanny wrzuciłam to się PRZEZ TYDZIEŃ cieszył jak dziecko :)

Serduszka są tak treściwe, iż na kąpiel w zupełności jedno wystarczy. Masełko SHEA działa nawilżająco, zmiękczająco na skórę, kojąco i przeciwzmarszczkowo. MIÓD odżywczo i regenerująco (a czy wiecie, że pszczoły by znieść do ula 1kg miodu muszą 4 miliony razy przysiąść na kwiatkach; i że jedna pszczoła w ciągu całego swojego życia produkuje 1 łyżeczkę miodu ! a niby takie pracowite ! :)). SÓL MORSKA, która co prawda nie zastąpi nam dobroczynnych wartości kąpieli w morzu (które zawiera prawie wszystkie pierwiastki chemiczne występujące na ziemi), ale zawsze to już coś. No i OLEJEK LAWENDOWY, o którym można by powieść napisać, ….ale to już kiedy indziej :)

Szkoda tylko, że nie mogę Wam przekazać zapachu, …choćby namiastki, ….zniewalający :)