GÓRY SĄ JAK „WYSTAWIENIE PYSKA Z KLATKI”

…..góry są we mnie od zawsze, są we mnie bardzo mocno . Był wrzesień 2010, Mount Blanc, od 10 lat rozrysowywałam na karteczkach trasę krok po kroku, i tak bardzo chciałam………

Ale nie napiszę o tym co czułam idąc, ….będąc, wracając…. ta historia jest nie do opowiedzenia…..

Dla mnie góry żyją, …góry szepczą, czasem śpiewają, góry pachną, ….cudownie pachną, czarują tym zapachem, ….góry dotykają, góry słuchają, W górach człowiek zamienia się w górę, roztańczoną, rozśpiewaną górę, i przy tym tak bardzo spokojną. To góra odcina człowieka od trosk, które umościły się w dolinach. To góra pozwala nam spojrzeć na nas samych jak w odbiciu lustrzanym, widzimy siebie tam na dole zaplątanych w ten cały zgiełk cywilizacji, pozbawionych wolności chcenia, nie chcenia…. To stąd możemy zobaczyć jak wielka jest klatka, w której daliśmy się zamknąć, …….klatka , ….po klatce, …idź, usiądź, pracuj, urodź, zarabiaj, kup to, kup tamto, ubierz się w to, ubierz się w tamto, wyglądaj tak, czy tak, mów to, czy tamto ……pracuj, by móc zarabiać, zarabiaj by móc wydawać, …….wydawaj, to będziesz musiał zarabiać, zarabiaj, a na to będziesz musiał pracować…… gówniane koło. Nie bym była nie szczęśliwa, jestem, bardzo jestem….. Lecz choć czasem udaje mi się wystawić pyska z tej klatki i zaczerpnąć świeżego spojrzenia….., to czuje też te sznureczki, które pociągają mną niekiedy jak marionetką, …..


Góry są jak „wystawienie pyska z klatki” :))

….tak często chce mi się ryczeć z tęsknoty do nich…