PIERWSZE PRZYCINANIE

Wszystkie sadzonki pięknie się przyjęły :) Po 6 tygodniach pojawiły się pierwsze kwiatki, ścięłam je wraz z nierozwiniętymi pączkami po to by roślinkę wzmocnić…., by swe siły kierowała teraz w korzenie i wzrost pędów, z którego po każdym przycięciu wyrosną dwa następne, …a z nich dwa następne, …itd, aż na jednym krzaczku będzie ich milion :)


Korzystam ze zbiorów i robię pierwsze, pachnące bukieciki… Ręce, aż mi się lepią od olejku eterycznego, którego w każdym kłosie jest około 3-5%. Ale na robienie olejku jeszcze przyjdzie czas, ponieważ lawendka potrzebuje jakieś 3 lata by osiągnąć swą pełną dojrzałość i dawać 100% plonów. Z dorosłego krzaczka odpowiedniego gatunku (sadzonego zależnie od przeznaczenia), można zebrać 5-7 bukietów, a w każdym z nich około 120-150 łodyżek. Jeśli chodzi o olejek eteryczny to potrzeba 2-3 kg na wyprodukowanie 30ml. A suszu z dobrze prowadzonej uprawy można uzyskać nawet do 600gr z jednej roślinki !!!


Ja moją umieszczam w pierwszej „profesjonalnej” suszarni. I choć na pierwszy rzut oka nie wygląda ona zbyt fachowo, to staram się zachować wszystkie zasady, którymi powinnam się kierować i bukieciki zamykam w ciemnym i dobrze przewiewnym miejscu (czarna, płócienna szafa turystyczna :) ). By zachowały swój kolor, zapach i smak :) Tak, SMAK :), bo lawendę można też parzyć jako aromatyczną herbatkę, na nasze skołowane nerwy i dodawać do potraw, podnosząc ich walory smakowe. Reszty nie wyrzucam, a suszę wszystko razem w płóciennym worku (zrobionym z poszewki na pościel).

i odtąd w każdym miejscu, w którym będziemy mieszkać będzie towarzyszył nam ten cudny zapach :) naszej lawendy…